Wsparcie dla rodziców wcześniaków. Gdzie go szukać i jak je ofiarować? Rozmowa z psychologiem
Z czym mierzą się rodzice dzieci urodzonych przedwcześnie, jakiego wsparcia mogą potrzebować i gdzie mogą go szukać? O wyzwaniach tego trudnego rodzicielstwa rozmawiamy z psycholożką, terapeutką i założycielką poradni HolisMind Centrum Psychoterapii i Terapii Integralnej mgr Agnieszką Świtałą-Kosik.
WP Smart Parenting: Jakie emocje towarzyszą rodzicom wcześniaków tuż po narodzinach?
To jest najczęściej ogromny smutek, poczucie bezradności, bezsilność, ale i poczucie straty. To przeżycie jest jednak wieloetapowe i tak należy na nie patrzeć. Możemy tu rozróżnić cztery fazy. Pierwsza to szok i jemu mogą towarzyszyć różne reakcje na tę sytuację: zamknięcie się w sobie, albo przeciwnie – bardzo ekspresyjne wyrzucanie emocji, a więc krzyk czy płacz. W okresie ciąży oboje rodziców tworzy sobie pewne wyobrażenia na temat tego, co się wydarzy, a tu nagle zderzają się z czymś zupełnie innym. Przede wszystkim więc na tym etapie rodzic niedowierza, nie rozumie, dlaczego go to spotkało, ale i często ma wyrzuty sumienia, obwinia się.
Zostańmy przy tym poczuciu winy. Skąd ono się bierze?
Obwinianie się jest częstsze u matek, które nierzadko zarzucają sobie, że może popełniły jakiś błąd w okresie ciąży: może powinny się lepiej odżywiać, może więcej odpoczywać... Kobieta może czuć, że stworzenie jak najlepszych warunków do rozwoju dziecka było jej odpowiedzialnością i że zawiodła na tym polu. To jest często abstrakcyjne myślenie i z zewnątrz irracjonalne, ale dla rodzica w takiej sytuacji zupełnie naturalne.
Gdzie więc szukać wsparcia w takiej sytuacji? Pierwszą, najbliższą osobą wydaje się tu być partner, bo przecież tylko on wie dokładnie z czym się mierzymy...
Tak, tylko z drugiej strony, ciężko dać komuś wsparcie, kiedy samemu się go potrzebuje. Jeśli oboje są w szoku i oboje przeżywają, to wsparcie, które próbują sobie dać wzajemnie, może nie być efektywne, jak to otrzymane z zewnątrz.
Kiedy więc wiadomo, że warto poszukać pomocy gdzieś indziej?
Tutaj klucz tkwi w innym miejscu: w którym momencie rodzice wiedzą, że są gotowi o taką pomoc poprosić i z niej skorzystać. Paradoksalnie, w pierwszej fazie rzadko kiedy jest na to miejsce, chociaż wiąże się ona z wieloma trudnymi i intensywnymi emocjami. Dopiero w tej drugiej fazie, kiedy sytuacja dociera już do świadomości, zwykle pojawia się prawdziwy, trudny do przezwyciężenia samodzielnie kryzys.
Pierwszym miejscem, w którym rodzice powinni otrzymać pomoc i wsparcie, jest szpital i tamtejszy psycholog. Placówka powinna jednak też zapewnić rodzicom informacje i namiary na wszelkie fundacje wspierające rodziny, w których wystąpiły przedwczesne narodziny. Warto podkreślić, że te fundacje działają nieodpłatnie, więc pomoc może znaleźć każdy, niezależnie od sytuacji materialnej. Ale, jak już mówiłam, najpierw trzeba dotrzeć do punktu, w którym jest się gotowym poprosić o wsparcie i on zwykle ma miejsce właśnie w fazie drugiej lub nawet później, gdy rodzic przystosowuje się do sytuacji.
Jak wygląda to przystosowywanie się?
Z reguły najpierw musi przeżyć stratę, choć teoretycznie przecież do straty dziecka nie doszło, ale traci się całe wyobrażenie rodzicielstwa, które kiełkowało przez okres ciąży. To jest zbliżone do przeżywania żałoby, bo rodzic sobie wyobraża i ma nadzieję, że jego dziecko będzie zdrowe i szczęśliwe, a potem realizuje się pewien czarny scenariusz i ta wizja nagle umiera. Stąd właśnie proces oswajania się z przedwczesnymi narodzinami dziecka ma kilka etapów, zupełnie jak proces żałoby. One oczywiście są trochę inne, ale mają cechy wspólne: dopiero w dwóch ostatnich fazach pacjenci zaczynają być zdolni do prawdziwego przystosowania i pogodzenia się z sytuacją.
Czy bywa tak, że do gabinetu zgłasza się tylko jeden rodzic?
Tak, i to, że drugi partner jej nie potrzebuje, nie jest żadnym powodem, aby po tę pomoc nie sięgać, bo należy to robić jak najszybciej, gdy czuje się taką potrzebę. To wszystko zależy od odporności psychicznej, ale i nabytych umiejętności radzenia sobie z wyzwaniami.
Komu przychodzi to z większą trudnością? Matkom czy ojcom?
Nie rozróżniałabym tego z podziałem na płeć. To jest bardzo indywidualna kwestia i zależy od tego, kto jakie posiada zasoby i jak z nich korzysta.
Ile może trwać taki proces, z twojego doświadczenia? To są tygodnie, miesiące, lata?
Tygodnie na pewno nie, to za krótko. Bardziej miesiące, czasem także lata, ale warto podkreślić, że czas nie jest żadnym wyznacznikiem, bo jest to kwestia bardzo indywidualna: nie da się go wpisać w widełki i uśrednić. Należy jednak być czujnym, bo kiedy z roku robi się kilka lat i nie widać progresu w przechodzeniu z jednej fazy do drugiej, to jest to pewien niepokojący sygnał. Może to oznaczać, że coś zostało zaniedbane, otrzymana pomoc była niewystarczająca. To jest naprawdę bardzo ważne, bo dziecko chore powinno rozwijać się w silnym systemie rodzinnym. Jeżeli rodzice nie będą wykonywać postępów w radzeniu sobie z sytuacją, nie podniosą się i nie będą umieli być wsparciem przede wszystkim dla dziecka, to będzie kolejna strata dla tej rodziny.
A na ile w ten proces może zaangażować się dalsza rodzina czy przyjaciele?
Może, a nawet powinna, bo tego nie należy się bać. Naprawdę nie trzeba mieć szczególnych umiejętności czy wykształcenia psychologicznego, aby zaoferować wsparcie takiej rodzinie - zwłaszcza, że jej życie wymaga w takiej sytuacji karkołomnej logistyki. Zajęcia, terapie, psycholog, badania, wizyty lekarskie... To może być wykańczające i często rodzice wcześniaków czują się na tym polu potwornie osamotnieni. Oni czują się, jakby nagle zostali wyrwani ze swojego starego życia, często odsuwają się od kręgu znajomych, którzy mają zdrowe dzieci lub w ogóle ich nie mają, bo mają zupełnie inne priorytety, tematy, problemy. Dla nich nową codziennością staje się środowisko szpitalne i oddalają się od całej reszty świata. Nie wolno więc bagatelizować ich problemów, ale warto zaproponować jakieś chwilowe oderwanie od codzienności: czy to będzie gra w karty, czy wyjście na kolację. Czasem jednak wystarczy takiego rodzica tylko wysłuchać, bo on przecież musi mieć się gdzie wygadać.
Wiemy więc, co należy robić. A czego nie należy?
Przede wszystkim lekceważyć, umniejszać ich emocji i przeżyć. Nie pocieszajmy słowami "Daj spokój, wszystko będzie dobrze", bo to tylko frustruje i pogłębia poczucie niezrozumienia. Rodzic przecież już wie, że nie jest dobrze i, choć robi wszystko, aby tę sytuację polepszyć, może mu być trudno na siłę dopatrywać się pozytywów. Czasem wystarczy tylko być, wysłuchać albo zapytać "Czego potrzebujesz?" niż silić się na dawanie rad.
Wsparcie dla rodziców dzieci urodzonych przedwcześnie
800 70 2222 - linia wsparcia dla osób w stanie kryzysu psychicznego
733 588 900 - Centrum Interwencji Kryzysowej
Fundacja Wcześniak Rodzice Rodzicom - 22 121 80 55
Fundacja Koalicja dla Wcześniaka - koalicjadlawczesniaka.pl
Fundacja Przed Czasem – przedczasem.org