Wirus RSV stał się bardziej zjadliwy. "Muszę wzywać karetkę do dzieci w wieku 4‑5 lat, a nawet 10‑letnich"
Chociaż wirus RSV zagraża przede wszystkim niemowlętom, które mają niedojrzały układ odpornościowy, coraz częściej z jego powodu hospitalizowane są dzieci w wieku przedszkolnym, a nawet szkolnym. Czy jest sposób, by uniknąć zachorowania? Pytamy pediatrę i reumatolog dziecięcą lek. Martę Szwarc-Bronikowską.
Marta Słupska, dziennikarka Wirtualnej Polski: Jak często przyjmuje pani pacjentów z RSV?
Lek. Marta Szwarc-Bronikowska, pediatra i reumatolog dziecięca z Enel Med: W sezonie zakażenia RSV stanowią nawet 50-60 proc. przyjęć małych dzieci. To duży problem.
Rodzice wiedzą, z czym mają do czynienia?
- Niekoniecznie. Przychodzą z dziećmi w różnych fazach choroby. Czasem na samym początku, gdy obserwują tylko łagodne objawy infekcji nieżytowej górnych dróg oddechowych.
A zdarzają się mali pacjenci w bardzo zaawansowanym zakażeniem?
- Tak. Rodzice przychodzą zaniepokojeni nasilonym kaszlem, dusznością u dziecka, niejednokrotnie z towarzyszącym stanem podgorączkowym czy gorączką.
To, że dziecko trafia do gabinetu w takim stanie, nie wynika z tego, że rodzic celowo opóźniał przybycie z nim do lekarza, lecz z nieprzewidywalnego przebiegu choroby, która często rozwija się w ciągu jednego dnia lub wręcz kilku godzin.
Co się dzieje, kiedy podejrzewa pani zakażenie RSV?
- Po uprzednim zbadaniu dziecka, robię w gabinecie test antygenowy. Sprawdzam też saturację. Jeśli stan pacjenta wymaga hospitalizacji, wzywam do niego karetkę.
Czy rodzice są świadomi zagrożenia związanego z RSV?
- Zwykle nie. Dopiero po przechorowaniu i hospitalizacji przekonują się, że jest się czego bać.
Szczególnie rodzice dzieci przedszkolnych i szkolnych, u których występują łagodne objawy jak katar czy kichanie, nie są świadomi tego, że ich dzieci są w trakcie ostrej choroby wirusowej i zarażają. Ich kontakt z małymi dziećmi, niemowlętami, noworodkami czy seniorami, naraża je na zachorowanie.
No właśnie: zazwyczaj mówi się, że wirus RSV zagraża tylko najmłodszym dzieciom. To prawda?
- Najbardziej narażone na zachorowanie są dzieci poniżej pierwszego roku życia oraz osoby starsze. Ponadto wśród dzieci wymieniamy też grupy ryzyka, do których należą: wcześniaki, dzieci z wadami serca i płuc, a także niedoborami odporności.
Przyjmuje się, że do trzeciego roku życia każde dziecko przynajmniej raz w sezonie zarazi się wirusem RSV. W przypadku małych dzieci przyczyną jest to, że ich układ immunologiczny nie jest jeszcze dostatecznie rozwinięty, a częste kontakty w grupach żłobkowych czy przedszkolnych zwiększają ryzyko zarażenia.
Ponadto dzieci do pierwszego roku życia nie są jeszcze w pełni wyszczepione przeciwko patogenom bakteryjnym. Wiadomo jest, że wirusowa infekcja może powikłać się nadkażeniem bakteryjnym, co dodatkowo warunkuje ciężkość przebiegu RSV.
Niestety, jest to wirus bardzo powszechny, a po izolacji spowodowanej pandemią koronawirusa obserwujemy z jednej strony zmianę w jego sezonowości (teraz okres wzmożonej zachorowalności rozciągnął się od jesieni do nawet wczesnego lata), a z drugiej - zauważamy, że obejmuje wszystkie grupy wiekowe.
Dlaczego?
- Wirus RSV po przechorowaniu daje krótkotrwałą odporność. W każdym sezonie istnieje więc możliwość ponownej reinfekcji, ale każde kolejne zakażenie powinno przebiegać łagodniej.
Niestety po pandemii przebieg zakażenia RSV zaczął nas zaskakiwać. Wirus stał się bardziej zjadliwy, czyli atakujący wcześniej odpornych już ludzi. Przez okres izolacji nasz układ odporności stracił okresowy kontakt z patogenem, przez co utraciliśmy zdolność szybkiej odpowiedzi na zakażenie.
To tłumaczy, dlaczego zakażenie aktualnie obejmuje tak naprawdę wszystkie grupy wiekowe.
W pani gabinecie też zdarzają się starsze dzieci z RSV?
- Oczywiście. Bywa, że muszę wezwać karetkę do dzieci w wieku 4-5 lat, a nawet 10-letnich.
Co więc w kontekście RSV powinno zaniepokoić rodziców?
- Wirus RSV zwykle zajmuje górne drogi oddechowe, ale w cięższych przypadkach też te dolne. Łagodniejszy przebieg zakażenia u osób już uodpornionych po kilkukrotnych reinfekcjach objawia się katarem, blokadą nosa, kichaniem czy kaszlem.
W cięższych przebiegach choroba po 1-2 dniach objawów z górnych dróg oddechowych przechodzi na dolne drogi oddechowe, powodując zapalenie oskrzeli i oskrzelików, co z kolei powoduje duszność. To zwykle jest powodem hospitalizacji.
Rodzice powinni zwrócić uwagę na to, jak dziecko oddycha: jeśli oddech jest przyspieszony, płytki, u niemowląt i małych dzieci obserwujemy zaciąganie międzyżebrzy, czyli wrażenie, że skóra wpada między żebra przy każdym oddechu, nasilony suchy kaszel czy bezdech to wskazana jest pilna konsultacja lekarska.
A co jeśli będziemy zwlekać z uzyskaniem pomocy?
- Wtedy narażamy dziecko na groźne powikłania, w skrajnych przypadkach zgon. Niejednokrotnie dziecko wymaga pilnej tlenoterapii.
Jakie mogą być powikłania RSV?
- Przede wszystkim duszność, która może doprowadzić do niewydolności oddechowej dziecka, co wiąże się z koniecznością pobytu w oddziale intensywnej terapii, ale też zapalenie płuc czy zapalenie ucha środkowego.
Przechorowanie RSV niejednokrotnie powoduje też długofalowe powikłania obserwowane nawet do 10 lat po infekcji, tzw. nadreaktywność oskrzeli (świszczący oddech, nieprawidłowe testy czynnościowe płuc).
Warto dodać, że wirus RSV jest główną przyczyną zachorowalności i śmiertelności dzieci poniżej 5. roku życia w krajach słabo i średnio rozwiniętych.
A w Polsce?
- Dopiero od lutego 2023 roku wprowadzono rejestr zachorowalności na RSV. Wynika z niego, że u dzieci do 1. roku życia od lutego zeszłego roku do dziś zakażenie RSV objęło 70 proc. populacji niemowląt, a 2-3 proc. dzieci było hospitalizowanych. Nie ma informacji związanej z tym, ile dzieci zmarło. Liczba zakażeń i hospitalizacji jest niedoszacowana.
Co więc mogą zrobić rodzice, by ochronić dzieci przed RSV?
- Podnosi się rolę karmienia piersią, która chroni dzieci przed różnymi infekcjami układu oddechowego czy pokarmowego. Dodatkowo unikanie kontaktu z osobami chorymi, a więc izolacja.
W Polsce Istnieje możliwość zastosowania tzw. immunizacji biernej, czyli podania poprzez zastrzyk domięśniowy przeciwciał przeciwko RSV, jednak ta forma ochrony jest dostępna bezpłatnie jedynie dla dzieci z grup ryzyka.
Dostępne są też szczepienia przeciwko RSV zalecane dla kobiet w ciąży (obok szczepienia przeciwko grypie i krztuścowi), najbezpieczniejsze do podania między 32. a 36. tygodniem ciąży. Dzięki takiemu jednorazowemu szczepieniu niemowlę do szóstego miesiąca życia jest chronione przed RSV przeciwciałami wytworzonymi i przekazanymi przez matkę.
A po tych sześciu miesiącach?
- Niestety, jeśli nie jest w grupie ryzyka, jest pozbawione ochrony.
Jest jakaś szansa na poprawę tej sytuacji?
- Tak. W związku z większą zachorowalnością na RSV i częstszą koniecznością hospitalizacji w najbliższym czasie prawdopodobnie zostanie wprowadzony w Polsce drugi preparat do immunizacji biernej, tym razem skierowany do wszystkich dzieci w 1. roku życia. Jego skuteczność jest wysoka, minimalizująca ryzyko ciężkiego przebiegu RSV.