Hartowanie dzieci. Norweski sekret odporności
Kiedy temperatura na zewnątrz zaczyna spadać, wielu rodziców woli, by dzieci zostały w domu, w końcu łatwo wtedy o przeziębienie. Zupełnie inne podejście panuje np. w Norwegii - tam maluchy bawią się na świeżym powietrzu przez cały rok, a choroby im niestraszne.
Hartowanie dzieci
W krajach skandynawskich hartowanie dzieci zaczyna się od najmłodszych lat. Maluchy przez cały rok spędzają czas na świeżym powietrzu, choć klimat jest znacznie ostrzejszy niż w Polsce.
Dla wielu osób zaskoczeniem może być, że kilkumiesięczne bobasy drzemią w wózkach na zewnątrz, gdy termometr pokazuje ujemną temperaturę. W żłobkach i przedszkolach spanie na świeżym powietrzu to norma.
Diana Ciepielewska to mama, która swoje pociechy wychowuje w Norwegii zgodnie z panującymi tam zwyczajami. Początkowo była zdziwiona ekstermalnymi metodami, dzisiaj sama promuje je w social mediach jako @mama_w_norwegii.
- Przyjeżdżając do Norwegii, nie miałam dzieci i byłam w szoku, gdy jadąc do pracy na ósmą, widziałam dzieci bawiące się przed szkołą na dworze niezależnie od warunków pogodowych. Gdy urodziłam pierwszego synka, zaczęłam bardziej rozumieć ten system. I w sumie w większości przypadków jestem z niego bardzo zadowolona - spanie dzieci na dworze, codzienne aktywności na zewnątrz, niezależnie od pogody - wyjaśnia Diana.
Hartowanie rozpoczyna się już w wieku niemowlęcym, istnieje tu jednak kilka ważnych zasad. Ilość czasu spędzonego na zewnątrz zależy od słupków rtęci i wieku malucha.
- W zimie wyznacznikiem jest mróz. Jeżeli jest -10 stopni Celsjusza małe dzieci (mówię tu o przedziale wiekowym w granicach od 9 miesięcy do 2 lat), a starsze dzieci nawet do -15 stopni Celsjusza, wychodzą na dużo krócej niż normalnie. Spanie na dworze jest mniej więcej na takiej samej zasadzie - tłumaczy Diana.
Nie ma złej pogody, jest tylko nieodpowiednie ubranie
Niektórzy rodzice mogą być wstrząśnięci pomysłem, że kilkumiesięczny bobas miałby sobie spokojnie spać na zewnątrz, gdy temperatura spada poniżej 10 stopni Celsjusza. Tu wkracza kolejna żelazna zasada - odpowiedni ubiór.
- Jeżeli chodzi o ubrania, to moim zdaniem to cały sukces Skandynawii. Umieją idealnie dobrać odzież do warunków panujących na dworze. Główną rolę odgrywa tu wełna i ubrania z membraną, która nie przemaka, jest odporniejsza na ciężkie warunki pogodowe. Na zimę bardzo polecam wełniane legginsy i podkoszulki z długim rękawem. Jeżeli na dworze jest bardzo zimno, dodatkowo używamy swetrów lub kombinezonów wełnianych, a na to kombinezon zimowy lub softshell - wylicza Diana.
Ubieranie "na cebulkę" jest powszechnie znane, ale to często zapominana metoda. Membrana proponowana przez Dianę pomaga chronić przed deszczem, wiatrem oraz chłodem, a jednocześnie pozwala oddychać. Wełna również doskonale grzeje, a jednocześnie ma właściwości termoregulacyjne.
Dobranie odpowiednich ubrań dla dziecka jest kluczowe w chłodniejsze dni. Zarówno membrana, jak i wełna doskonale chronią przed zimnem, a jednocześnie zapobiegają przegrzaniu. Spocone dziecko w nieodpowiedniej odzieży szybko się wychłodzi - wilgoć błyskawicznie uwalnia ciepło na zewnątrz i łatwo wtedy o chorobę.
- Dodam, że Norwegowie używają stwierdzenia "Det finnes ikke dårlig vær, bare dårlige klær" czyli, że nie istnieje zła pogoda, tylko złe ubranie. Myślę, że bardzo dużo w tym prawdy. Dzięki wełnie i dobrej kurtce nie potrzebujemy tylu warstw, przez co też nie czujemy dużego dyskomfortu, mając na sobie masę ubrań, a jednocześnie jest nam ciepło - podsumowuje mama z Norwegii.
Budowanie odporności procentuje w przyszłości
Budowanie odporności dziecka to proces, który trwa długi czas, a efekty zauważalne są znacznie później. Warto jednak zaczynać jak najwcześniej. Hartowanie to doskonały sposób na naturalne zapobieganie chorobom.
- Nie oznacza, że moje dzieci nie chorują. Przede wszystkim, jak zaczyna się wrzesień, to sezon na gile i kaszel możemy otwierać. Jednak tutaj nie jest to chorobą i takie dzieci normalnie idą do szkoły czy przedszkola - zauważa Diana.
Często zdarza się, że w obawie przed chorobami ubieramy dziecko niczym bałwanka, przez co ledwie może się poruszać i łatwo się przegrzewa. Niekiedy wręcz zamykamy najmłodszych w domu, byle tylko nie zmarzły. Jaki jest sekret odporności norweskich mam?
- Myślę, że jeżeli chodzi o hartowanie i nabieranie odporności, to powinniśmy zaczynać od pierwszych dni maluszka. Po pierwsze i najważniejsze to nie przegrzewać dziecka i nie trzymać go w domu, bo jest malutkie. Mój pierwszy synek urodził się 30 października i całą pierwszą zimę przespał na dworze. Wyjątkiem były temperatury poniżej -10 stopni Celsjusza. Wtedy byliśmy do 30 min. A reszta drzemki na ganku bez ogrzewania - radzi mama.
Na zimowych spacerach jednak się nie kończy. O zdrowie dziecka należy też zadbać w domu. Nie powinniśmy zapominać o odpowiedniej diecie i suplementacji. Warto postawić na wartościowe składniki, witaminy i minerały – radzi Diana.
- Oczywiście suplementacja witaminy D, a po pierwszym roku obaj chłopcy dostają tran, olej z czarnuszki, czasem witaminę C i probiotyki - wymienia Diana. Rozwijający się organizm małych dzieci potrzebuje wsparcia.
Nie tylko w trosce o odporność
Codzienne przebywanie na świeżym powietrzu nie tylko doskonale zahartuje dziecko - w ten sposób zapewniamy najmłodszym zdrowy rozwój fizyczny. Maluch ma okazję się wyszaleć, co przekłada się na lepszy apetyt i sen.
Wiele osób zapomina, że to zamknięte i przegrzane pomieszczenia są doskonałym środowiskiem dla wirusów. Warto więc codziennie wyjść z odpowiednio ubranym dzieckiem na spacer.
Warto też wspomnieć, co o tym sądzą najmłodsi, bo w końcu to wszystko w trosce o nich. Chłopcy Diany czerpią całą masę radości z przebywania na zewnątrz. Na zimowe aktywności reagują ze sporą dawką entuzjazmu.
- Zabawy w śniegu u nas to norma. W sumie teraz wcale mnie to nie dziwi [norweski sposób wychowania]. W moim regionie (Lillehammer) śnieg leży minimum 4 miesiące, a zazwyczaj dłużej. Nie wyobrażam sobie, żeby dzieci siedziały w domu przez cały czas. Zresztą dla dzieci zima to cudowny czas, zabawy w śniegu to sama frajda - ujawnia mama.
Choć dzieci nie zawsze mają ochotę wyjść na zewnątrz, wystarczy zorganizować im ciekawy spacer lub odrobinę zachęcić. Diana przyznaje, że jej chłopcom raczej ciężko wracać do domu i zdarza się, że trudno ich przekonać do zakończenia zabawy na świeżym powietrzu.