Najgorszy system kar i nagród. "Zabranie telefonu jest pójściem na skróty"
Zjesz zupkę, to będziesz mógł obejrzeć bajkę. Dostałeś jedynkę? Masz szlaban, oddaj telefon - znacie to? Nie bez powodu smartfon nazwano "smoczkiem XXI wieku". Rodzice za pomocą urządzenia mobilnego "karmią dziecko", uspokajają je, ale też karzą.
Anna Klimczyk, dziennikarka Wirtualnej Polski: Czy istnieje coś takiego jak bezstresowe wychowanie?
Katarzyna Kucewicz, psycholożka, psychoterapeutka: Każdy inaczej definiuje to sformułowanie. Dla mnie bezstresowe oznacza, że dziecku nie funduje się więcej napięć niż to konieczne, że nie wszczyna się stresowych sytuacji, tylko próbuje pertraktować na spokojnie.
Wiele osób jednak przekręca ideę wychowania dziecka w spokoju i rozumie bezstresowe jako kompletnie nieingerujące, co może rodzić pewne kłopoty, np. jeśli w myśl bezstresowości rezygnujemy ze stawiania dziecku granic. Bezstresowe wychowanie to wychowanie, które czyni z dziecka podmiot, a nie przedmiot. To wychowywanie w duchu partnerskim, pokazywanie co jest dobre a co złe, budowanie relacji z dzieckiem opartej na zaufaniu. Nie jestem zwolenniczką kar a wyciągania konsekwencji. To uczy je odpowiedzialności za swoje czyny.
Często słyszę od rodziców, że takie wyciąganie konsekwencji, po jakimś czasie przestaje działać.
Ważne, by rozumieć, dlaczego dane konsekwencje nie działają, co się stało, że przestały. Możliwe, że dziecko nie rozumie wprowadzonych przez nas zasad albo ma kłopot z ich przestrzeganiem. Może to na przykład wynikać z zaburzeń neurorozwojowych, doświadczonego stresu, zaniku więzi, a nie ze złej woli dziecka. Może być to również związane z brakiem konsekwencji rodziców w przeszłości. Jeśli opiekun mówi jedno, a robi drugie, to dziecko uczy się, że jego słowa nic nie znaczą i nie respektuje jego próśb.
Dziecko jest po prostu dzieckiem. Nie zawsze będzie chciało współpracować z rodzicami i wykonywać ich polecenia. Dlatego tak ważne jest budowanie relacji opartej na wzajemnym zaufaniu. Jeśli rozmawiamy, słuchamy, to wtedy maluch powoli uczy się, że jego potrzeby są równie ważne, jak potrzeby opiekunów i bardziej ochoczo spełnia prośby rodziców. Ale też nie zawsze. Czasem dzieci po prostu kręcą nosem, nie chcą, mają swoje "widzi mi się". Warto miejscami odpuścić.
A nagrody. Działają?
Nagrody też nie są najbardziej trafioną metodą wychowawczą. Dziecko, które dostaje nagrodę, uczy się warunkowości - ma fajne rzeczy tylko wtedy, gdy zrobi coś dobrego.
Wielu psychologów i pedagogów podnosi, że takie nagradzanie nie służy, bo wyrabia w nas myślenie, że tylko jak jesteśmy doskonali, to dostajemy coś od życia. Rodzice muszą przygotować dziecko na to, że w dorosłym życiu tych nagród nie otrzymuje się na każdym kroku za każdy dobry uczynek. Oczywiście czym innym są wzmocnienia. Czyli docenianie, zauważanie progresu. Jednak doceniajmy dziecko słowem, a nie rzeczami materialnymi np. dając mu telefon czy tablet za dobre sprawowanie. Uczmy je przede wszystkim, że dobre zachowanie nie powinno wynikać z chęci otrzymania nagrody, że w życiu nie chodzi o to, żeby się ścigać.
Wielu rodziców używa urządzeń mobilnych jako metody wychowawczej. "Szlabany na smartfona" nie należą przecież do rzadkości.
Często opiekunowie "straszą" dzieci możliwością zabrania telefonu. Wbrew pozorom taka kara za wiele nie uczy. Po pierwsze - nie tłumaczy dziecku, dlaczego zachowało się źle. A po drugie - nie pokazuje, jak może zachować się lepiej. Jednak jestem w stanie zrozumieć, dlaczego rodzice tak postępują. Smartfony są bardzo ważnym elementem życia najmłodszych. Zatem odebranie telefonu jest dla nich bardzo dotkliwą karą, której chcą uniknąć.
Wtedy w oczach malucha jeszcze bardziej rośnie "wartość" urządzeń mobilnych.
Dokładnie. Kara w postaci odebrania telefonu czyni ze smartfona jedno z największych dóbr. Nie warto nadawać mu aż tak wielkiej wartości. Moim zdaniem lepiej stawiać na inne rozwiązania w sytuacjach konfliktowych. Zabranie telefonu jest pójściem na skróty. Zamiast tego tłumaczmy dziecku, dlaczego określone zachowanie czy działanie jest szkodliwe.
Zatem dawanie dziecku telefonu w nagrodę np. za zjedzenie zupki też nie jest dobrym pomysłem.
Tu sytuacja jest analogiczna. Mam wrażenie, że obecnie przeżywamy olbrzymi kryzys umiejętności społecznych. Oduczamy się tworzenia relacji, komunikacji i rozmowy. To powinniśmy ćwiczyć, a nie uciekać się do takich szybkich rozwiązań jak - dam, zabiorę ci telefon. Oczywiście na takie budowanie relacji będziemy musieli poświęcić więcej czasu, ale zapewniam, że warto.
Jednak to, że nie powinniśmy "wykorzystywać" telefonu jako kary czy nagrody nie oznacza, że dziecko może korzystać z niego cały czas. Jak znaleźć złoty środek?
Najlepiej wypracować z dziećmi zasady korzystania z tego urządzenia. Ustalmy, ile dokładnie czasu syn/córka może korzystać z telefonu, kiedy może to robić, a kiedy nie. Rozmawiajmy. Nie róbmy ze smartfona relikwii. Nie demonizujmy także technologii i nie straszmy smartfonami, tylko pokazujmy dzieciom, że istnieje również realny świat, który jest piękny i czasem warto odłożyć telefon, żeby się nim cieszyć.