Zdrowe nawyki żywieniowe - jak wprowadzić je u dziecka?© Getty Images | Dylan Cauchon

Budowanie zdrowych nawyków żywieniowych i aktywności fizycznej

Dominika Mika
Dominika Mika
13 listopada 2023

Zakazać słodyczy? Przemycać nielubiane, lecz zdrowe warzywa? Postawić tylko na pełnowartościowe dania i produkty? Rodzice często zadają sobie te pytania, kiedy poszukują recepty na nauczenie dziecka zdrowych nawyków. Na co zwrócić uwagę?

Dominika Mika, dziennikarka Wirtualnej Polski: Od czego zacząć budowanie dobrych nawyków żywieniowych u dziecka?

Ewelina Pilszczek, dietetyk oraz terapeuta karmienia dzieci, na Instagramie edukuje na profilu Dietetyk Mama: Od spojrzenia na siebie. To rodzice są przykładem dla dzieci. Mówienie, co warto jeść a czego nie, nic nie wniesie, jeśli sami nie będziemy się do tego stosować.

Warto wprowadzać jakiekolwiek zakazy/nakazy dotyczące jedzenia? Czy prowadzanie polityki "nie" dla chipsów, czekolady, niezdrowych przekąsek rzeczywiście sprawi, że dziecko nie będzie po nie sięgać?

Tym bardziej będzie po nie sięgać! Zakazany owoc smakuje najlepiej! Niestety choćby rodzice bardzo chcieli uchronić swoje dzieci przed dostępem do niezdrowych przekąsek, to gdy dzieci pójdą do przedszkola i zaczną się urodziny kolegów czy wizyty w ich domach, to będą mieć styczność z taką żywnością.

Kluczowa jest relacja z jedzeniem. Dzieci powinny wiedzieć, co wybrać, co jest wartościowe.

Rodzice często stosują metodę przekupstwa, żeby dziecko zjadło zdrowe produkty, których nie lubi, typu: zjedz zupę, a na deser będzie czekolada. Czy ten sposób się sprawdza?

W tym momencie nieświadomie stawiamy na piedestale czekoladę. Zupa staje się czymś, co dziecko musi zjeść, wyczekując pysznej czekoladki. Lepiej powiedzieć, że "czekoladę dostaniesz po obiedzie", i to już jest postawienie tych posiłków na równi. Niech deser nie będzie nagrodą.

A co zrobić w sytuacji, gdy dzieci w sklepie same wkładają do wózków te słodkie, niezdrowe produkty? Wyciągać po kryjomu?

Jeszcze przed wyjściem do sklepu warto się umówić, że nie kupujemy nic spoza listy. Na tej liście może znaleźć się jakaś przekąska, o którą dziecko prosiło. Jednak umawiamy się na jej zakup już w domu i przypominamy przed wyjściem do sklepu.

Wówczas dziecko jest przygotowane. Warto też pokazywać pociechom etykietki i tłumaczyć, dlaczego skład jest ważny, i co oznacza "zły skład", bo przecież dla dzieci to często abstrakcja.

Jak to wytłumaczyć dziecku?

Warto powiedzieć, że w danym produkcie są składniki, które spowodują, że "brzuszek będzie się źle czuł", "brzuszek będzie smutny", "mogą boleć ząbki" czy nawet "trudno będzie zrobić kupkę".

Nie mówmy: "tego nie jemy, bo tam jest cukier i będziesz miał zepsute zęby", bo dla dziecka to nic nie znaczy, dopóki tego nie doświadczy. Warto stosować porównania: "pamiętasz, jak się przewróciłeś i bolało cię kolanko? Tak samo, jak zjesz dane składniki, może cię boleć ząbek". Bazujmy na wyobraźni. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że da się to wypracować. Moja pięcioletnia córka już sama się mnie pyta, czy skład jest beznadziejny, lub "czy to jest dziadostwo?".

Ewelina Pilszczek edukuje na Instagramie jako @dietetyk_mama
Ewelina Pilszczek edukuje na Instagramie jako @dietetyk_mama© archiwum prywatne | archiwum prywatne

Które słodkie produkty są według pani najgorsze?

Dla mnie zmorą są lizaki i waty cukrowe. To, cytując moje dziecko, "największe dziadostwo", jakie mogli wymyśleć - po prostu sam cukier, w dodatku z chemicznymi barwnikami. Tłumaczę córce, że to tak jakby zjadła łyżkę cukru.

Odradzane niezdrowych rzeczy to jedno, ale jak przekonać dziecko do jedzenia tych zdrowych, które niekoniecznie mu smakują?

Przede wszystkim nie myślmy, że coś "przemycamy", bo "przemycając" wprowadzamy negatywną energię i nastawiamy się, że robimy coś wbrew dziecku.

Gdy maluch się zorientuje, na pewno nie będzie zadowolony, a my możemy tylko stracić jego zaufanie. Więc nie "przemycajmy", tylko załóżmy, że w ten sposób "podajemy". Czyli np. jeśli moje dziecko nie je surowej marchewki, ale zje ją w formie muffinki marchewkowej, to ja nie mówię, że "przemycam" marchewkę w muffince marchewkowej, tylko "podaję" marchewkę w postaci muffinki marchewkowej i komunikuję to dziecku.

Czyli nie namawiamy dziecka do zjedzenia czegoś, tylko staramy się uatrakcyjnić mu formę podania nielubianego warzywa?

Zależy w jakim wieku jest dziecko. Wybiórczość pokarmowa zaczyna się od około 18. miesiąca i to jest naturalny okres w życiu dziecka. W takim wieku nie będzie ono rozumiało przekazu "zjedz, bo to jest zdrowe". Wtedy podajemy produkty w różnych formach i obserwujemy, jaką akceptuje.

Ze starszym dzieckiem starajmy się rozmawiać. Jeśli następuje naturalna neofobia żywieniowa, to najważniejsze, żeby się nie zamykać. Warto podawać nawet nieduże ilości, czasami nawet wielkości paznokcia - w różnych formach, różne warzywa. I tu znowu mogę nawiązać do mojej córki. Cztery i pół roku nie była fanką buraka, a jakieś trzy tygodnie temu po raz pierwszy świadomie go zjadła. Ten burak jednak wcześniej pojawiał się jej w jadłospisie - dostawała go w różnych formach i jej nie smakował, ale się z nim oswajała. Teraz po raz pierwszy świadomie go spróbowała i było okej.

Jakie błędy żywieniowe najczęściej popełniają rodzice, chcąc wprowadzić w domu zdrowe odżywianie?

Po pierwsze - zafiksowanie na zdrowym odżywianiu, kiedy wszystko musi być na tip-top, jak na instagramowych zdjęciach. Potem nagle okazuje się, że rzeczywistość jest trochę inna. I tu ostrzegam zwłaszcza mamy, które w szóstym miesiącu zaczynają dzieciom rozszerzać dietę. Hormony po ciąży jeszcze są dość rozchwiane i często pojawia się późna depresja poporodowa, bo kobiety nie mogą wykarmić dzieci, tak jak inne mamy na Instagramie.

Kolejnym błędem są nadmierne oczekiwania, jak to moje dziecko będzie jadło, które same sobie narzucamy. Trzeba wrzucić na luz i spojrzeć najpierw na swoje emocje. Mieć świadomość, że słodycze kiedyś się pojawią. Tylko od rodziców zależy, jaka będzie relacja z tymi słodyczami.

I trzeci, najczęstszy błąd: "kuli śnieżnej", kiedy rozszerzamy dietę i pojawia się tzw. złote okno żywieniowe, gdzie dzieciaki, jeśli nie mają zaburzeń, jedzą wszystko.

U niektórych dzieci jest bardzo nasilony i rodzice nawet nie wiedzą, kiedy repertuar żywieniowy ich pociech zaczyna się zmniejszać, czyli ta kula śnieżna się topi. Wtedy często przestają podawać produkty, których dzieci nie chcą jeść. Później jest bardzo ciężko wrócić do poprzedniego stanu. Jeśli jednak z nich nie zrezygnują, to tak jak z sypiącymi się płatkami śniegu - kula wciąż będzie się toczyć i nie stopnieje.

Kiedy rodzicom powinna zapalić się czerwona lampka, że czas wybrać się z dzieckiem do specjalisty?

Na pewno powinniśmy być w kontakcie z dobrym pediatrą, który zwróci uwagę na niedobory. Jeśli dziecko od początku nie chce jeść, w okolicach ósmego miesiąca mogą pojawić się problemy z niedoborem żelaza. Warto też zbadać ferrytynę.

Niepokojącym sygnałem są długotrwałe trudności z przeżuwaniem - to znak, że trzeba zgłosić się do specjalisty. Nie lekceważmy czasu wybiórczości pokarmowej.

Według raportów polskie dzieci tyją w zastraszającym tempie. Jak je zachęcić do oderwania się od ekranów i namówić na aktywność fizyczną?

Tak, to temat mi bardzo bliski, bo pracuję w jednym z krakowskich szpitali właśnie w programie otyłości. Dziecko z wybiórczością pokarmową również może być otyłe, choćby dlatego, że jest tylko na węglowodanach prostych, czyli je bułę i makaron pszenny. Przyczyną otyłości może być też astma wczesnodziecięca.

Problem może pojawić się w szkole, gdzie dziecko nie ma sterowanych posiłków, je na każdej przerwie, dodatkowo w sklepiku kuszą słodycze. Niestety siedzenie przy ekranach smartfonów też robi swoje.

Polecam przede wszystkim przedstawienie dzieciom aktywności fizycznej jako formy zabawy. Sprawdzić się może nawet "Twister". Dzieci nie czują, że muszą ćwiczyć, fajnie spędzają czas z rodzicami, a przy okazji się ruszają, aktywując jednocześnie mięśnie głębokie. Polecam właśnie w taki sposób uatrakcyjniać dzieciom sport i szukać podobnych gier.

Źródło artykułu:WP abcZdrowie